Rozpacz i rozczarowanie to najgorsza rzecz. Jest to sidło szatana, aby człowiek stracił wolę w rzeczach duchowych i doprowadził go do rozpaczy. Prawie każda choroba bierze się z braku zaufania do Boga, a to rodzi niepokój. Niepokój powstaje w wyniku usunięcia uczucia religijnego. Jeśli nie masz miłości do Chrystusa, jeśli nie jesteś zajęty świętymi rzeczami, z pewnością będziesz wypełniony melancholią i złem.
Jedną z rzeczy, która może pomóc depresyjnemu jest praca, zainteresowanie życiem. Ogród, rośliny, kwiaty, drzewa, wieś, spacer na świeżym powietrzu, marsz, wszystko to wydobywa człowieka z bezczynności i daje mu inne zainteresowania. Działają one jak leki. Zajęcie się sztuką, muzyką itp. jest bardzo dobre dla Ciebie. Ale to, do czego przywiązuję największą wagę, to zainteresowanie Kościołem, studiowaniem Biblii, nabożeństwami. Studiując słowa Boga, człowiek zostaje uzdrowiony, nie zdając sobie z tego sprawy.
Nie zniechęcać się, nie spieszyć, nie oceniać po rzeczach…
Nie zniechęcać się, nie spieszyć, nie oceniać po rzeczach powierzchownych i zewnętrznych. Jeśli, na przykład, widzisz kobietę nagą lub nieskromnie ubrany, nie rozwodzić się na zewnątrz, ale wejść, w głębi, do jej duszy. Może być bardzo dobrą duszą i mieć aspiracje egzystencjalne, co manifestuje poprzez swój wybujały wygląd. Ma w sobie dynamizm, ma siłę projekcji, chce przykuwać wzrok innych. Z niewiedzy jednak zniekształciła pewne rzeczy. Pomyśl o tym, że poznaje Chrystusa. Ona uwierzy, a cały ten napęd zwróci ją ku Chrystusowi. Zrobi wszystko, by przyciągnąć łaskę Boga. Zostanie świętą. nowoczesna religia
Wiele razy swoim niepokojem, swoimi lękami i złym stanem ducha, nie chcąc i nie rozumiejąc tego, wyrządzamy krzywdę drugiemu człowiekowi, nawet jeśli bardzo go kochamy, tak jak np. matka robi to swojemu dziecku. Matka przekazuje dziecku cały swój niepokój o jego życie, o jego zdrowie, o jego postępy, nawet jeśli nie mówi do niego, nawet jeśli nie wyraża tego, co jest w niej. Ta miłość, naturalna miłość, może czasem zaszkodzić. Ale inaczej jest z miłością Chrystusa, połączoną z modlitwą i ze świętością życia. Ta miłość czyni człowieka świętym, czyni go spokojnym, bo miłość jest Bogiem.
Z tego powodu odwiedziliśmy go i ogłosiliśmy ten radosny fakt. Był bardzo wdzięczny! Jego radość żywo malowała się na twarzy.
Teraz Twoje szczęście jest pełne! Nasz dobry Bóg dał ci wszystko! Jesteście dobrzy, a Pan nie pozbawia dobrych niczego! Poza tym, mówiłem ci. Będziesz miała dziecko. Ale byliście niewierzącymi Tomaszami. Nie wierzysz w to, co ci mówię. Wiem, że mnie kochasz, ale nie jesteś zbyt wierny. Łatwo się smucisz, cholera…? Chodź do mnie częściej, bo tego potrzebujesz. Kiedy przychodzicie, widzę was ponurych i zrozpaczonych, a kiedy wychodzicie, widzę was na drodze, wracających do domu, szczęśliwych, radosnych i z pobudzoną wiarą! Twój samochód nie toczy się, ale leci!
Mówią: „mamy tysiąc biada i tysiąc żali”
Teraz – kontynuował Starszy – usiądźcie i pozwólcie, że powiem wam kilka rzeczy, abyście mogli o nich pamiętać jako przyszli rodzice, którymi jesteście. I to, co zamierzam wam powiedzieć, chcę, abyście je dobrze włożyli do waszych umysłów, abyście je zachowali i zastosowali do litery, jeśli nie chcecie widzieć waszego dziecka nieszczęśliwego i siebie samych również nieszczęśliwych.
Przychodzą tu setki rodziców, którzy ze łzami w oczach błagają mnie o pomoc dla swoich dzieci, bo jedni wiążą się z narkotykami, inni ze złym towarzystwem, jeszcze inni są przeklęci, proszą ich o pieniądze do wykorzystania w kasynach i innych grach hazardowych, a gdy nie mają ich do oddania, grożą im, a nawet biją!
W ten sposób docierają do rodziców, aby ich potępić, a oni są potępieni w czasie i chwili, w której powołali ich do życia! Widziałam rodziców płaczących czarnymi łzami nad ciężkim losem swoich dzieci i mówiących: tysiąc razy żałujemy, że ich nie mamy! Wtedy bowiem mielibyśmy biada i żal z powodu nieposiadania dzieci, teraz zaś – mówią – mamy tysiąc biada i tysiąc żali z powodu strasznych kłopotów, jakie nam codziennie stwarzają, i wstydzimy się wyjść na świat.
Dlatego proszą mnie o pomoc w postaci moich modlitw, aby mogli uratować swoje dzieci. Ale kiedy pytam ich, co teraz robicie, żeby pomóc tym nieszczęsnym istotom, odpowiadają, niemal stereotypowo, że nie mogli nic zrobić, bo one wymknęły się spod ich kontroli, kiedy stały się nastolatkami!
Ε! To było następne, mówię im.
Skoro zostawiłaś wszystkie swoje lata dziecięce niewykorzystane i czekałaś aż nadejdą Twoje lata dojrzałe, aby zająć się swoimi dziećmi , na pewno takie byłyby efekty i powinnaś spodziewać się gorszych. Dziecko jest jak ciasto. Im bardziej miękkie ciasto, tym łatwiej je uformować. Tak samo jest z dzieckiem. Im jest mniejszy , tym pożyteczniej się go formuje, kształtuje, kształci i wykańcza.